W Sztokholmie i okolicach jest na tyle dużo wody, że mieszkanie z widokiem na nią nie powinno się wydawać niczym niezwykłym,
a jednak w stosunku do całej liczby mieszkańców, bardzo niewielu ma taki widok, a mieszkania, z których okien można oglądać wodę, statki, żaglówki są wysoko cenione. Zapraszamy więc do dzielnicy, gdzie widok na wodę mają prawie wszyscy, niektórzy nawet cumują swoją łódkę pod balkonem…

Hammarby. Kilkadziesiąt lat temu był tu port – nie jakiś wielki, z wysokimi dźwigami i piętrami kontenerów – tu rozładowywano towary, które wcześniej do dużego portu Frihamnen przybywały pełnomorskimi jednostkami, zbyt dużymi by mogły wpłynąć na płytkie wody w bezpośrednim sąsiedztwie miasta. Tam transport pakowano na mniejsze statki, które potem przypływały tu, do portu Hammarby, czyli Hammarbyhamnen.

Węgiel, cement, drewno, cegła – wszystko to stąd szło dalej, do innych części miasta i regionu albo zostawało na miejscu, w magazynach i różnego typu zakładach przerabiających surowce. Był więc to teren wybitnie przemysłowy, zaplecze stolicy.
Od stuleci Sztokholm się szybko rozrasta; mieszkańców przybywa, potrzebne były i są mieszkania. W latach 1980´ powoli zaczęto realizować projekt zmiany oblicza portu Hammarby – zamiany tych okolic w dzielnicę mieszkaniową.
Bliskość wody dała architektom wspaniałe możliwości. Pole do popisu wykorzystano – powstała duża nowa dzielnica z zatokami, kanałami, połączeniami wodnymi i mnóstwem domów, których mieszkańcy mogą się cieszyć nie tylko widokiem na wodę, ale jej bezpośrednim sąsiedztwem.

Nazwę częściowo zmieniono – Hammarby zostało, dodano „sjöstad” – morskie miasto (w tym wypadku raczej miasteczko). Przyjeżdżając tu, a zwłaszcza przypływając ze ”starego Sztokholmu”, mamy wrażenie, że jesteśmy w zupełnie innym mieście – życie toczy się jakby wolniej choć infrastruktura zapewnia normalne funkcjonowanie: jest sieć jezdni, nawet główna aleja, którą jeździ elektryczna kolejka, są sklepy, urzędy, hotel, restauracje, kawiarnie – a mimo to, czujemy się trochę jak na wakacjach.

Może to bliskość wody i architektura? Budynki są w większości cztero -, pięciopiętrowe, między nimi dużo zieleni, przejścia, alejki, podwórka, fontanny. Niewielki tu ruch, chwilami jakby żaden…
Jest tu nie tylko ładnie, ale także ekologicznie. Budynki, które powstały w połowie lat 90 są wyposażone w nowatorskie energooszczędne instalacje: ogrzewanie – dzięki geotermii i panelom słonecznym na dachach, gaz – jest typu „bio” i otrzymywany z przerobu organicznych odpadów z pobliskiej oczyszczalni. Świadomie ograniczono ilość miejsc parkingowych, zachęcając mieszkańców do korzystania z dwunastu lokalnych wypożyczalni samochodów – członkostwo opłaca się miesięcznie i używa samochodu w miarę potrzeb.

Tutejszy ekosystem wzbogacił się o zagrożone gatunki ptaków wodnych, którym stworzono warunki do rozmnażania – teraz żyją sobie w nadwodnych szuwarach…
Dzielnica ma być całkowicie gotowa w 2020, budowa trwa jeszcze na jej najdalszych krańcach, większość miasteczka jednak działa od dawna. Mieszka tu 25 tysięcy osób w 11 tysiącach mieszkań.

Metro tutaj jeszcze nie dochodzi, ale ma się to zmienić w 2025. Na razie muszą wystarczyć autobusy i owa kolejka, która jednak póki co nie łączy dzielnicy z centrum.
W jej obrębie kursuje za to mały lokalny prom – jest darmowy i pozwala mieszkańcom z odleglejszych terenów łatwo dostać się do okolic gdzie najwięcej sklepów i usług. No i „prom” to jednak określenie trochę na wyrost – można nim co najwyżej przetransportować rower.

Mieszkania są tu zarówno lokatorskie jak i nabyte na własność – tych ostatnich jest zdecydowanie więcej. Żeby dostać tu lokatorskie mieszkanie trzeba w kolejce czekać wiele lat, mimo, że czynsze są wysokie.
Kupno mieszkania w tej dzielnicy to spory wydatek – metr kwadratowy kosztuje ok 60 tysięcy kr (jakieś 24-25 tysięcy zł). Oczywiście im lepsza lokalizacja i widok, tym cena wyższa. Kiedy zacznie dochodzić tu metro, z pewnością jeszcze podskoczy.
Dla porównania, mieszkanie w najdroższych, starych dzielnicach ścisłego centrum Sztokholmu, kosztuje ok. 100 tysięcy kr/ m kw (40 tysięcy zł).

Jeśli interesuje nas jak żyją mieszkańcy Sztokholmu, warto się tu wybrać.
W Hammarby Sjöstad ludzie mieszkają z wyboru – nie dlatego, że nie stać ich na nic lepszego albo że muszą odczekać w kolejce kolejnych kilka lat, by wyprowadzić się do innej wymarzonej lokalizacji.

Dzielnica podbiła serca zwłaszcza ludzi młodych i nieźle zarabiających. Oddalenie od tłocznego śródmieścia nie było dla nich problemem, teraz, po prawie 20-tu latach od wporowadzenia się tu pierwszych mieszkańców, średnia wieku poszła nieco w górę – najwięcej mijaliśmy osób ok 40-tki, co jakby zgadza się z tabelami statystyk, według których mieszkańcy w wieku 25-65 lat stanowią tu 60 procent, dzieci do 15 lat ok. 20 procent, a pozostałe 20 to osoby w wieku emerytalnym. Wiekowo wydaje się być to miejsce dla wszystkich, ale warunkiem jest chyba umiłowanie spokoju i wody…
Jeśli cenisz to i Ty, przyjedź. Warto!
A tymczasem zapraszamy na więcej zdjęć, zrobionych latem 2019:
Jak się tu dostać
Z T-Centralen:
metro linii 17 do stacji Slussen, potem autobus linii 71, wysiadamy na przystanku Henriksdal
lub
metro do stacji Mariatorget, potem autobus linii 74, wysiadamy na przystanku Luma
Statkiem:
Z Nybrokajen (vis a vis teatru Dramten) odchodzi statek pod nazwą ”Emelie”. Podróż w jedną stronę kosztuje 60 kr, tam i z powrotem – 100 kr. Bilety kupuje się płacąc kartą kredytową na pokładzie statku.
Skomentuj