Siedzi tak sobie, obejmując kolana i patrzy w górę. Twórca Liss Ericsson (1919 – 2000), który nazwał swoją rzeźbę „Chłopiec patrzący na księżyc”, sam w dzieciństwie tak właśnie siadywał i z okiennej wnęki w maminej kuchni obserwował wieczorne niebo.
Posążek stanął na sztokholmskim Starym Mieście w 1967 r., jest określany jako „najmniejszy szwedzki pomnik w przestrzeni publicznej” i jednocześnie uznany za najczęściej odwiedzany. Przy montowaniu statuetki, grawer uznał oryginalny tytuł za zbyt długi i za zgodą artysty nazwał ją „Żelaznym chłopcem” (Järnpojke).

Trudno się na niego natknąć przypadkiem, stoi na uboczu, jest malutki – sama sylwetka ma zaledwie 15 centymetrów wysokości. Ale warto go odwiedzić; wielu ten wizerunek chłopczyka wzrusza, inni uważają, że przynosi szczęście i zostawiają tu monety albo głaszczą go po głowie – rzeczywiście jest błyszczącą.

Ci, których ta drobna figurka ujmuje, ubierają chłopca na zimę – często miewa specjalnie zrobioną na drutach czapeczkę i szalik, albo przynoszą mu cukierki.

Jego świat jest na poziomie naszych stóp, a niezauważalność wydaje się symboliczna.
Przy okazji warto zajrzeć do Fińskiego Kościoła. Budynek był pierwotnie częścią rozwiązanego w XVI w. klasztoru dominikanów a w XVII w pełnił rolę zarówno teatru jak i swego rodzaju hali sportowej. Od XVIII w. jest świątynią fińskiej parafii w Sztokholmie.

Kościół leży bardzo blisko Zamku Królewskiego. By zobaczyć maleńki pomnik wystarczy z kamiennego podejścia pod Zamek zboczyć w lewo, wejść w przestrzeń między domami i znaleźć się na tyłach żółtego budynku – Chłopczyk czeka tam na nas…

Skomentuj