Kto nie pamięta Ingrid z „Casablanki”?..
Jej ojciec, Justus, był szwedzkim artystą, matka miała na imię Friedl i była Niemką pochodzenia żydowskiego. Para pobrała się w Niemczech, ale zamieszkała w Sztokholmie, w bezpośrednim sąsiedztwie Teatru Dramatycznego, Dramaten, przy ulicy Strandvägen 3.
Ingrid była jedynaczką. Kiedy miała trzy lata jej matka zmarła, dziesięć lat później osierocił ją ojciec. Potem odchodzili kolejni krewni, u których przyszło jej dorastać. Biografowie aktorki opisują jej dzieciństwo jako trudne, jeśli nie nieszczęśliwe.
Ale zanim to wszystko nastąpiło, dziewczynka wiele czasu spędzała w ojcowskim atelier fotograficznym – mieściło się w budynku, w którym mieszkali. Podobno to zadecydowało o jej późniejszym wyborze kariery.

Zaczęła rolą statystki i studiami w Szkole Aktorskiej przy Teatrze Dramaten, tej samej, którą dziesięć lat wcześniej kończyła Greta Garbo. Założona w 1907 szkoła mieściła się budynku teatru, miała osobne wejście, własne lokale i własną małą scenę. Dziś wchodzi w skład repertuaru, nazywa się Tornrummet (Pokój w wieży) i jest sceną wystawiającą przedstawienia dla dzieci i młodzieży.

Po roku nauki Ingrid rzuciła studia i postawiła na film.
Wśród szwedzkich reżyserów miała spore powodzenie – w ciągu swoich pierwszych aktorskich lat nagrała tu ponad dziesięć filmów. Przełomem był rok 1936 i melodramat ”Intermezzo” – to po nim zadzwoniło Hollywood, by trzy lata później zrobić własną wersję, także z Ingrid w roli głównej.

Do USA Ingrid pojechała z mężem – przyszłym lekarzem, i kilkuletnią córeczką. Małżeństwo się rozpadło, gdy w życiu aktorki pojawił się filmowiec Roberto Rossellini. Związek z nim też zakończył się rozwodem. Mając 43 lata, Ingrid znalazła szczęście u boku szwedzkiego reżysera teatralnego, Larsa Schmidta.
Bycie panią Rossellini kosztowało Ingrid wiele, przynajmniej w USA – rozbicie małżeństwa, wyjazd z kochankiem, publiczny rozwód i proces o dziecko – nie tego oczekiwali wielbiciele symbolu czystych uczuć, jaki z niej stworzyło kino. Po Oscara przyznanego jej w 1957 nie pojechała, odebrał go za nią Gregory Peck.
W końcu zostawiła Hollywood dla Europy i sporo czasu spędzała w Szwecji, jednak nie w Sztokholmie, tu także miano jej za złe życiowe wybory. Ingrid i Lars najlepiej czuli się w miejscowości Fjällbacka na zachodnim wybrzeżu, nad wodą, wśród surowych skał. Tam nie musiała być gwiazdą – wtapiała się w nurt zwykłego życia mieszkańców, nie dopuszczając dziennikarzy i fotografów.
A tak na marginesie – kto czytał którykolwiek kryminał Camilli Läckberg wie, że akcja toczy się we Fjällbacka – rodzinnej miejscowości autorki.

W 1967, mając 52 lata, wróciła do szwedzkiego kina, a w 1978 udało jej się spełnić marzenie zagrania u Ingmara Bergmana. Zaproponował jej główną rolę w filmie „Jesienna sonata”.

Ingrid i Ingmar nie byli spokrewnieni, to dość popularne nazwisko, ale byli sąsiadami – ich rodziny należały do tej samej parafii kościoła Jadwigi Eleonory (Hedvig Eleonora kyrka)

W „Jesiennej sonacie” grała mimo postępującej choroby nowotworowej, utrzymując swój stan zdrowia w tajemnicy. Mówi się, że Ingmar widział ją również w roli Heleny w „Fanny i Alexander” ale jej już nie starczyło siły.
Zmarła na raka w 1982, w dniu swoich 67- ych urodzin – 29 sierpnia. Filmową karierę zakończyła w wielkim stylu – wielokrotnie nagradzaną rolą premier Izraela, Goldy Meir.
Jest pochowana w Sztokholmie na Cmentarzu Północnym w dzielnicy Solna. Część jej prochów została rozsypana tam, gdzie podobno była najszczęśliwsza, nad morzem, wśród surowych skał okolic Fjällbacki…

Skomentuj